Test PF 126p Kabrio przeprowadzony przez redakcję "Auto -Technika Motoryzacyjna"
Śnieżnobiały "maluch" bez dachu był wyposażony w silnik z zestawem "sportowym", także produkowanym przez OBR. Przypomnijmy że na zestaw ten składają się: nowa głowica, wałek rozrządu o innym zarysie krzywek oraz przekładnia łańcuchowa napędu wałka. Zwiększony stopień sprężania umożliwia uzyskanie wyższej mocy maksymalnej - 22 kW przy 5500 obr/min. W praktyce, potwierdzonej przez nasz minitest, oznacza to, że można bez trudu osiągnąć prędkość maksymalną 120 km/h, wyraźnie skracają się czasy rozpędzania samochodu. Właściwie naszym zdaniem zestaw ten powinien nosić nazwę "unormalniający", bo dopiero po jego zamontowaniu można PF 126p jeździć normalnie w strumieniu ruchu drogowego o parametrach wytyczanych przez coraz większą liczbę samochodów zachodnich. Prócz niewątpliwej satysfakcji z możliwości jazdy z prędkościami znanymi dotychczas posiadaczom małych Fiatów z literatury (i narobienia wstydu starszym FSO 125 i Skodom), dodatkowa rezerwa mocy zwiększa bezpieczeństwo jazdy np. przy wyprzedzaniu. Silnik jest elastyczniejszy, dzięki temu nie wymaga ciągłej zmiany biegów, co z kolei jest bardzo wygodne dla kierowcy. Potwierdziło się to już na pierwszym odcinku trasy testowej - drogę Bielsko-ustroń, pełną długich podjazdów, samochód obciążony dwojgiem dorosłych i dzieckiem pokonał na IV biegu bez większego wysiłku.
Największe zmiany dotyczą oczywiście nadwozia. Szczęśliwym trafem w trakcie naszego testu kabriolet był wystawiony na działanie najróżniejszych czynników klimatycznych, od upalnego słońca poprzez halny, do ulewnego deszczu. Ponieważ w naszym klimacie zmiany te zachodzą nieraz w ciągu kilku minut, duże znaczenie ma czas w jakim można rozłożyć dach. Z oczywistych względów w OBR SM wybrano najprostsze rozwiązanie. Dach płócienny nie jest na stałe związany z nadwoziem, lecz spoczywa na tylnej półce pod pokrowcem. Dach wydobyty z ukrycia zapina się na obramowaniu wiatrochronu za pomocą dwóch sworzni z zawleczkami, blokowanymi od wewnątrz, a następnie na kilkunastu zatrzaskach w tylnej części nadwozia i na burtach. Końcową czynnością jest napięcie dachu przy użyciu rurowego pałąka, zamocowanego zawiasowo w tylnej części samochodu. Trwa to niewiele dłużej, niż przeczytanie tego opisu.
Dach jest wykonany ze specjalnej tkaniny odpornej na rozciąganie, a przy tym elastycznej. Wszyte są w niego okienka z przezroczystej folii - dwa małe boczne i tylne, z przodu dach kończy się gumową uszczelką przylegającą do wiatrochronu, po bokach przymocowano plastykowe listewki uszczelniające górną krawędź szyb drzwi. Próby drogowe, prowadzone także przy maksymalnej prędkości (oczywiście tylko z pasji badawczej, kodeks surowo tego zabrania) przyniosły zaskakująco dobre wyniki. Jak pamiętają wierni Czytelnicy A-TM
z nr 6'86, nadwozie malucha odznacza się kształtem powodującym zawirowania powietrza we wszystkich możliwych miejscach. Dlatego też niemal całkowite wyeliminowanie łopotania dachu należy uznać za sukces. Mimo prostoty rozwiązania dachu, we wnętrzu nie ma przeciągów i jedynie przy silnym wietrze bocznym dostają się do niego podmuchy. Nie stwierdziliśmy jednak przecieków deszczu, a nawet przy ostrożnym myciu samochodu nadwozie było wystarczająco szczelne.
Foliowe okna dają zadowalającą widoczność we wszystkich kierunkach, choć boczne mogły być trochę większe.
Najsurowszym sprawdzianem szczelności dachu okazał się silny wiatr, który spowodował wtłoczenie do środka listewek uszczelniających od góry okna drzwi. Przez powstałe szczeliny dostało się do wnętrza sporo kurzu i można mieć obawy, że przy silnej burzy również deszcz czy śnieg będą tą samą drogą przenikać do nadwozia. Prostą radą jest wykonanie w listewkach rowków od dołu, tak aby można je zatknąć na szybę okna, a nie tylko oprzeć na jego krawędzi.
Prostota dachu jest w pewnych detalach posunięta zbyt daleko, czego przykładem są sworznie przytrzymujące go na wiatrochronie. Przekręcenie blokujących je zawleczek jest dość trudne, zwłaszcza gdy dach jest już napięty, i może sprawić sporo kłopotu paniom. Zapięcia z tyłu niezbyt mocno trzymają i już przy napinaniu dachu kilka się luzuje, a z reguły w czasie jazdy 1 -2 "puszcza". Są one także bardzo słabym zabezpieczeniem przed kradzieżą. Oczywiście w kabriolecie można się dostać do środka rozcinając dach i wzmocnienie płótna nie ma sensu. Mając wszakże zamki identyczne jak na wiatrochronie także z tyłu (dostępne z wnętrza komory silnikowej), można się ochronić przed kradzieżą samego dachu lub zdjęciem go "dla żartu".
Generalnie problem ochrony samochodu przed kradzieżą lub okradzeniem powinien być jeszcze dokładnie rozważony w OBR. Żyjemy w kraju o słabo rozwiniętym poczuciu własności prywatnej i dlatego też widzimy konieczność co najmniej trzech zabezpieczeń: układu alarmowego ochraniającego cały samochód (może być z tym kłopot - czujniki ultradźwiękowe będą się włączać pod wpływem drgań dachu, a piroczujniki nie są u nas rozpowszechnione), zamykanie schowka na tablicy rozdzielczej oraz ryglowanie zamka bagażnika.
Po odpięciu dachu zwija się go w harmonijkę na tylnej półce i osłania pokrowcem wykonanym z identycznej tkaniny, zapinanym na zatrzaski. Pasażerowie są chronieni od góry przez mocny pałąk, do którego są mocowane także pasy bezpieczeństwa przednich foteli oraz przez wzmocnioną ramę wiatrochronu. Chroni to oczywiście od skutków wywrotki, natomiast pozostawia do rozwiązania problem dobrania wygodnej dla pasażerów ilości świeżego powietrza wpadającego do wewnątrz. Przy nadwoziu całkowicie odkrytym, osobliwości aerodynamiki malucha stają się dokuczliwe w stopniu większym niż w szybszych, ale bardziej opływowych kabrioletach. O ile kierowca PF 126p Kabrio ma możliwość ochronienia się przed bocznymi zawirowaniami podnosząc szyby drzwi, to pasażerowie tylnych siedzeń są całkowicie odsłonięci: Obserwując (bardzo liczną w ostatnich latach) konstrukcje kabrioletów można spostrzec, że w przypadku stosowania centralnego pałąka ochronnego z reguły dodaje się małe okienko pomiędzy tylną krawędzią pałąka a burtą. Nie odbierając przyjemności jazdy kabrioletem, kierują one opływ powietrza nad głowy pasażerów. Proponujemy takie rozwiązanie także w małym Fiacie, gdyż klimat mamy surowy, a rozłożenie dachu tkaninowego - choć proste - wymaga zatrzymania samochodu itp.
Jak już wspomnieliśmy, rozpoczęcie produkcji PF 126p Kabrio to tylko początek, OBR czeka jeszcze długa droga związana z wprowadzeniem samochodu na rynek. Już w trakcie jazd próbnych zetknęliśmy się z wieloma wyrazami sympatii, ale także z uwagami krytycznymi. Dotyczyły one głównie wygody podróżowania. OBR niewiele może tu zaradzić, bo przecież bazowego samochodu nie rozciągnie, natomiast powinien seryjnie montować większe i wygodniejsze fotele - nawet kosztem miejsca na tylnych siedzeniach. Trzeba także szybko - przed zimą - pomyśleć o hard-topie!